Lokatorzy z bloku przy ulicy Korfantego w Zdzieszowicach zauważyli pierwsze pluskwy 2 lata temu. Początkowo sądzili, że to przypadek jednostkowy, a pozbycie się pojedynczych insektów rozwiąże problem.
Niestety okazało się, że szkodników z dnia na dzień było coraz więcej. Spółdzielnia mieszkaniowa w Zdzieszowicach, która administruje budynkami, kilkukrotnie zlecała dezynsekcję mieszkań i całej klatki schodowej.
- Fachowcy, którzy przeprowadzali dezynfekcję powiedzieli nam, że gniazdo pluskiew znajduje się w mieszkaniu jednej z lokatorek, która nie dba o porządek - mówi nam jeden z mieszkańców. - W środku panuje brud, leżą śmieci, a do mieszkania sprowadzane są różne osoby z ulicy.
Mieszkańcy wielokrotnie rozmawiali z lokatorką, ale bezskutecznie. Pluskwy przechodzą z mieszkania do mieszkania i kąsają lokatorów. Ludzie mają pogryzione ręce, nogi i szyję.
- Dezynsekcje w naszym mieszkaniu były tak częste, że byliśmy zmuszeni wyremontować pokoje - dodaje jedna z mieszkanek. - Spółdzielnia zapewniała nas, że problem jest już rozwiązany, ale kilka dni po naszym powrocie, pluskwy znów wróciły. Ostatecznie musieliśmy wyprowadzić się z mieszkania. Decyzję podjęliśmy w momencie, gdy widzieliśmy jak nasze 2-letnie dziecko siedziało na podłodze i bawiło się pluskwą. Od tego czasu płacimy za wynajem innego mieszkania, bo w naszym nie możemy żyć!
Przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowej w Zdzieszowicach deklarują, że robią wszystko, co mogą, by rozwiązać problem. Spółdzielnia nie ma jednak możliwości, by eksmitować lokatorkę, bo komornicy odmawiają przeprowadzenia egzekucji z powodu epidemii koronawirusa.
Podobnych historii jest na Opolszczyźnie coraz więcej, a dyscyplinowanie krnąbrnych lokatorów - bezskuteczne.
Przekonali się o tym także mieszkańcy kamienicy w Rynku w Kluczborku, gdzie lokator-alkoholik urządził sąsiadom piekło. Mężczyzna od dawna ma odcięty prąd, gaz, a nawet wodę. W efekcie tego smród z mieszkania unosi się na całą klatkę. Gmina próbowała go eksmitować, ale komornik odmówił, bo w związku z epidemią obowiązuje ustawowy zakaz wykonywania czynności eksmisyjnych.
Wcześniej w Opolu był głośny przypadek mężczyzny, który swoje potrzeby fizjologiczne załatwiał do miski lub na podłogę. W efekcie tego fekalia przeciekały przez sufit i lały się jednej z lokatorek na głowę. Mężczyzna odmawiał wszelkiej pomocy z zewnątrz. Problem „rozwiązał się” dopiero po śmierci lokatora.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?