Międzynarodowa konferencja ekumeniczna w Kamieniu Śląskim we wtorek i w środę. Jej uczestnikiem jest kard. Kurt Koch

W sympozjum obok duchownych katolickich uczestniczą przedstawiciele Kościoła prawosławnego - a wśród nich bp Serafin Amelchenkow, przedstawiciel patriarchy Moskwy i całej Rusi - oraz Kościoła ewangelicko-augsburskiego na czele z jego zwierzchnikiem w Polsce, bpem Jerzym Samcem. Konferencja „Ekumenizm – formacja – integracja” odbywa się z okazji 55-lecia ogłoszenia dekretu o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II.

Kardynał Kurt Koch, szwajcarski hierarcha odpowiedzialny w Kościele katolickim za dialog ekumeniczny przypomniał nauczanie na ten temat papieża Jana Pawła II.
- Temu papieżowi zawdzięczamy – mówił kardynał – wzmocnienie świadomości, że nie jesteśmy obcymi i wrogami, ale braćmi i siostrami. Ostatecznym celem ruchu ekumenicznego jest przywrócenie realnej jedności wszystkich chrześcijan, której wyrazem będzie wspólne świętowanie Eucharystii.

Kardynał Koch podkreślił, że jedności chrześcijan nie można nakazać. Nawet Pan Jezus tego nie zrobił, tylko modlił się, aby jego uczniowie byli jedno. - Nie tylko modlitwa, także męczeństwo jest ekumeniczne. Chrześcijanie nie są prześladowani za to, że są katolikami, luteranami czy prawosławnymi, ale za to, że wierzą w Chrystusa. To, że jesteśmy podzieleni utrudnia nam głoszenie Ewangelii światu.

Zawartość treści dekretu o ekumenizmie omówił emerytowany biskup opolski abp Alfons Nossol. Przypomniał, że ekumenizm jest nakazem chrześcijańskiego sumienia oświeconego wiarą i ożywionego miłością. - Dekret soboru nie zostawia wątpliwości, że brak jedności wprost sprzeciwia się woli Chrystusa - mówił.

- Dialog w praktyce zależy od postawy duchownych i wiernych – powiedział nto ewangelicki bp Jerzy Samiec. - Jak ich nastawienie jest pozytywne, przyjacielskie – bo tolerancja nie jest w tym kontekście dobrym słowem – relacje są pozytywne. Jeśli po którejś stronie pojawią się uprzedzenia, powstają bariery. Nie zakłamujmy rzeczywistości. Wciąż są ludzie, którzy argumentują tak, jakby zatrzymali się w XVI wieku.